wtorek, 15 maja 2018

O ptakach uczących się latać i ludziach uczących się skakać na pociągi.

Może faktycznie, żeby nauczyć się latać, trzeba odważyć się wyskoczyć z gniazda.
Żeby zobaczyć naprawdę świat, trzeba zaryzykować. I kiedy poleci się już raz, posmakuje się nowego doznania, pełnego swobody, poczucia wolności, będzie chciało się już latać zawsze.
Tak jak ptaki.

Islandia jest dla ptaków istnym rajem. Widać to nawet zza mojego okna. Po trawniku biegają śliczne siewki złote, będące tu symbolem początku lata. Gdy rano idę na autobus, który ma mnie zawieźć do pracy, słyszę nie tylko szpaki i wróble, ale mewy i kuliki. Często tuż pod moimi nogami przelatują cudowne czarno- białe ostrygojady. Ich dzioby i nogi są tak czerwone, że zdają się być żywą, tętniczą krwią.
Nieraz to właśnie krzyk mew budzi mnie rano. Ich kłótnie albo...krakanie kurków. Tych jest tu również sporo. I to przecież kruk towarzyszył nam podczas pierwszego poranku na Islandii, w samem sercu miasta. Spotkaliśmy go idąc po nasz pierwszy islandzki chleb, tuż po świcie, kiedy siedział na latarni i najzwyczajniej w świecie jadł swój posiłek i jakby próbował się przywitać. To krucze gniazdo znaleźliśmy 5 kilometrów od naszego domu, tuż pod skalnym nawisem, to je czasem chcemy odwiedzać i sprawdzać, jak ma się nasza ulubiona krucza rodzina, żyjąca w tym innym świecie, całkiem pozbawionym drzew.

Wydawałoby się, że skoro nie ma drzew, lasów, to nie ma tu życia. Można się szalenie pomylić. Bywa go tu więcej, niż w lasach. Tylko trzeba się mu uważniej przyjrzeć. Zatrzymać na chwilę. Posłuchać.
Trzeba wyczuć ciszę. Dlatego to ptaki mają tu swój raj, nawet jeśli nie ma drzew.
Ale gdzie budują gniazda?
Wprost na ziemi. Choć tam mogą im nieraz zagrażać pojedyncze polarne lisy, które przemykają pomiędzy zaroślami.
Jednak wiele ptaków znalazło lepsze miejsca. Tuż nad brzegiem morza.
Klify, których jest w Islandii niezliczona ilość.
To dlatego żyją tutaj burzyki i wydrzyki. Niezliczone gatunki mew. Alki. Maskonury, których połowa światowej populacji gniazduje właśnie tutaj. Jest ich tyle, że Wyspiarze przez wieki jedli ich mięso ( jednak przez zainteresowanie turystów tymże produktem ma być wprowadzony zakaz polowania na te piękne ptaki). Ich zabawne, piękne postacie stały się nawet nieoficjalnym symbolem Islandii.
Nie widziałam jeszcze maskonurów, choć jest to jedno z moich marzeń, podobnie jak zobaczenie zorzy polarnej i wyskakujących ponad wodę humbaków.

Wczoraj jednak miałam okazję zobaczyć już niektóre cuda Islandii. Parująca ziemia, dymiące kratery niespełna 20 kilometrów od naszego domu? Istny cud geotermalny na półwyspie Reykjanes, północny kraniec półwyspu. Dymiący, parujący, wrzący.




Parująca ziemia, istny Mars na Błękitnej Planecie w zasięgu ręki robi wrażenie. Najcudowniejsze jednak jest, jak szybko wszystko się zmienia. Ulega przekształceniu.
Idziesz kawałek dalej i widzisz ulubioną latarnię morską Islandczyków. Góruje nad krajobrazem i możesz sobie wyobrażać tylko, jak zbudowana w 1909 roku jeszcze przez Duńczyków, uratowała wiele statków. Jak nadal rozświetla ten północny kraniec półwyspu, który jest tak niedaleko twojego domu.



Idziesz kawałek dalej i....widzisz je. Klify i brzeg morza.


Kamienie, które na zdjęciu wydają się tak małe, a które sięgają ci do kolan nieraz. Na których tak łatwo się poślizgnąć, ale po których stąpasz, by dojść tam, pod sam klif. I zobaczyć szybujące nad oceanem ptaki.



Gdy już wysmaga cię wiatr, chcesz pobiec wręcz na górę i zobaczyć, jak czują się one. Ptaki. bo z góry jest całkiem inaczej.


Stałam na klifie, razem z Mężem i moimi nowymi znajomymi. W pełnym skupieniu. Podziwiałam ptaki, słyszałam rozbijające się o skały morze. Widziałam daleko płynące statki, nie wiadomo skąd, jak, gdzie, dokąd. Skąd przychodzimy i dokąd zmierzamy?
Mewy szybowały na silnym, mokrym i słonym wietrze, który i mnie smagał po twarzy. W pewien sposób im zazdrościłam, podziwiałam ich zwrotność, sprawność. Pomyślałam też o tym, jak pierwszy raz musiały wyskoczyć z gniazda. Każda z nich.
Nie skakały z gniazd na drzewach, tylko z klifów. Wprost w rozpędzona, lodowatą kipiel. rozwijały skrzydła gdy wiał polarny, słony wiatr. I...udało im się. Nauczyły się latać.

Pomyślałam o nas. O mnie i o moim mężu.
Też skoczyliśmy. Też...uczymy się latać. I sami już wiemy, jak apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jak świat staje się mały, gdy skoczysz po raz pierwszy i poczujesz ten zapach, ten zew. To budzi dawne marzenia, tęsknoty, plany które...kiedyś wydawały się nierealne, a teraz zdają się być w zasięgu ręki.
Polecieliśmy po raz pierwszy, tuż nad zimnym oceanem, wprost w prawie polarne zimno i....uczymy się tak latać. Gdzie zaprowadzą nas nowo wytworzone skrzydła?
Chyba już wiemy, gdzie mogą. Ale...to będzie mały sekret. Mały, szalony plan za parę lat....
Przecież Islandia też wydawała się szaleństwem.
A wczoraj stałam tuż nad parującą ziemią. Widziałam ptaki latające nad islandzkimi klifami, które zrodziły się wprost z samego serca ziemi, z lawy. Widziałam czarne plaże. A to dopiero początek islandzkiej przygody. Tyle jeszcze przed nami.
Poznanie tego kraju i ....nauczenie się tak wiele od ptaków w ich małym, mroźnym raju.
One skaczą z klifów by latać....czy my nie możemy skakać na kolejne pociągi, skoro zmierzają w tak różnych kierunkach?



Obserwowałem pociągi
Sprawnie toczące się po torach

Skakałem na nie bez długich pożegnań
Aby odkryć kodeks życiowy
By łamać go zawodowo
I klucz do cygańskiego autopilota
I historie do opowiadania.! 

20 komentarzy:

  1. Jejku ten wiatr jest totalnie przerażający :D
    Ale za to klify warte wszelkiego poświęcenia. Coś pięknego. *;* Też mogłabym tam stać i patrzeć - bez końca. Aż nie chce się wierzyć, że Islandia jest aż tak różnorodna pod względem krajobrazu. No i ta mnogość stworzeń - wydaje się być pusta, a to tylko pozory ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To akurat...żaden wiatr jak na warunki islandzkie :D Pamiętasz może zeszłoroczne orkany w Polsce? Taki wiatr też nie robi na Islandii na nikim wrażenia. Jak zaczynają się przewracać przez wiatr auta zimą, to ponoć zaczyna się na niego zwracać uwagę :D
      A to dopiero malutki klif. Resztę zamierzam zacząć zwiedzać systematycznie od czerwca :D I jest, jest niezwykle bogata, choć surowa.

      Usuń
    2. Zimno mi na samą myśl. xD
      To ja czekam na więcej foteczek. :D Pozwiedzam te klify razem z Tobą, spod koca. xD

      Usuń
  2. O kurde, ten dym to z ziemi paruje? Przeca to wygląda jakby komuś ognisko nieźle kopciło :o :D
    A widok z klifu oczywiście cudowny. Ale też krajobraz, ptaszki, inne stworzenia- wszystko to jest piękne.
    Gdzie nogi czy też skrzydła mogą Was zaprowadzić mam ja już swoje podejrzenia oczywiście :D Mam nadzieję, że dowiem się kiedyś, czy trafne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Ziemia tuż pod powierzchnią ma ponoć około 200 stopni. Więc sobie paruje. Obok jest elektrownia geotermalna:)
      Po prostu to jakaś surowość ale...mamo! Na żywo to naprawdę zapiera dech w piersiach. A to ponoć "jeszcze nic" w porównaniu do innych klifów w Islandii.
      Pożyjemy, zobaczymy :D

      Usuń
    2. No nieźle :D
      Lubię tę surowość. :) I skoro to "jeszcze nic" to... zazdroszczę!

      Usuń
    3. Ja sama sobie zaczynam zazdrościć na zapas :D Ale no, byle do pierwszej wypłaty, potem serio możemy jeździć i widzieć te wodospady, klify, góry, wulkany, gejzery...i lodowce ^^

      Usuń
  3. Masz rację z tym apetytem na życie, bo ja też bym chciała coraz dalej, wyżej i piękniej 😍

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubie Twoje porownania bardzo. Szybko nauczycie sie latac cos czuje :) oby ta lekcja byla dla was przyjemnoscia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezłe filmiki no i jak zawiewa... jeśli chodzi o skały to skojarzyło mi się z Fuerta Venturą (oczywiście tylko skały). Dymy imponujące.. Pozostaje tylko życzyć utrzymania pewnego kursu w tym islandzkim locie...

    OdpowiedzUsuń
  6. jakie piękne widoki! Zupełnie odmienne od tego co mamy za oknem, kosmicznie to wszystko wygląda. Zazdroszczę Ci tego, chciałabym kiedyś to zobaczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Twoje opowieści o Islandii. Nawet o przyrodzie piszesz tak, że chciałoby się więcej i więcej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam obserwować ptaki. Czasem im zazdroszczę i zastanawiam się kiedy ja odważę się skoczyć. Piękne miejsca pokazałaś :)
    P.S bardzo ciekawy blog, dlaczego teraz dopiero go znalazłam? :) obserwuję

    OdpowiedzUsuń
  9. Przerażająca jest ta dymiąca ziemia..

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć Szopie - dzisiaj piszemy o Twoim blogu u nas, polecając muzykę dziewczyn z Kælan Mikla, pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba nigdy nie interesowałam się tym zakątkiem ziemi, a może powinnam, wydaje się piękny. Masz rację, że ten apetyt rośnie - coraz wyżej, dalej, więcej... Ale to chyba dobrze. Życzę Ci spełnienia tych planów, tych marzeń.

    OdpowiedzUsuń
  12. Parująca ziemia? Po raz pierwszy coś takiego słyszę i po raz pierwszy widzę. Wygląda na prawdę super. Cały krajobraz robi wrażenie, bo jest to coś zupełnie innego niż u nas.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam takie marzenie, by mieszkać niedaleko morza i by codziennie budzić się przy dźwiękach śpiewu mew. Może kiedyś to marzenie się spełni ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. I dlatego trzeba spełniać marzenia. Jest Islandia, zaraz będzie kolejny punkt. Bo to uzależnia. I dobrze

    OdpowiedzUsuń
  15. A wiesz, że dowiercili się do złóż goetermalnych i chcą wykorzystać jako elektrownię? Na 400 metrach, woda 415 stopni i 340 barów. Nadwyżka energii na tyle duża, że będą wysyłać prund na kontynent :v.

    https://myslinieskrywane.blogspot.com/2018/06/to-juz-jest-koniec.html

    OdpowiedzUsuń